Wydobyte z mroku
Na "Reflektorem w mrok" trafiłam nieco przypadkiem, przeglądając biblioteczną półkę z wymieszanymi zbiorami reportaży, esejów i felietonów. Pokaźny, bordowy tom ze złotymi, tłoczonymi literami wyróżniał się na tle bardziej kolorowych, nowszych okładek. Początkowo zastanawiałam się, czy podołam takiemu wyzwaniu, ale po przebrnięciu przez niezbyt zachęcający wstęp dalsza lektura była czystą przyjemnością.
O czym właściwie jest ten zbiór felietonów? O Krakowie, takim, jaki pamięta go Boy-Żeleński. O literaturze i sztuce, ale nie tej "na piedestale", ale tej żywej, tworzonej przez ludzi i dla ludzi. O artystach na co dzień, a nie tylko zachowanych w legendzie. O młodym państwie polskim, niektórym jego problemach i proponowanych przez Boya rozwiązaniach. Oraz o zwykłych ludziach - tych, których te problemy dotykają.
To, co najbardziej zadziwia mnie w felietonach Boya jest ich aktualność - choć może brzmieć to dziwnie w stosunku do tekstów napisanych w latach trzydziestych ubiegłego wieku. Niektóre z poruszonych tam problemów, jak np. rozwiązania prawne dotyczące aborcji, są nadal aktualne, ciągle nierozwiązane. Zdawać by się mogło, że żyjemy w czasach tak odmiennych, a jednak czytając o przestarzałym programie nauczania w szkołach czy irracjonalnym prawie (którego przykładów Boy-Żeleński przytacza bardzo wiele) miałam dziwne uczucie deja vu...
Obok tak poważnych tematów "Reflektorem w mrok" jest też bogatym zbiorem anegdot dotyczących artystów, ówczesnego życia (nie tylko artystycznego), obyczajów, a nawet języka polskiego. Prawdziwą perełką jest dla mnie esej "Historia pewnych mebli" w którym dowiadujemy się o zaskakującej pasji Wyspiańskiego, czyli... projektowaniu mebli. O ile jednak meble owe były niezwykle piękne - projektując je Wyspiański ściśle trzymał się zasad proporcji - o tyle zupełnie nie nadawały się do normalnego użytku:
Co się tyczy mebli, Wyspiański miał swoje odrębne pojęcia. Pojedynczy mebel nie był dla niego rzeczą samą w sobie, ale składową cząstką architektonicznej niejako kompozycji, którą był cały pokój. Miejsce i ustawienie każdego mebla było ściśle oznaczone. [...] Z jednym tylko nie liczył się Wyspiański zupełnie, mianowicie...z anatomią ciała ludzkiego i z ludzkimi potrzebami. Sam nie miał tych potrzeb zupełnie, będąc czystym niejako duchem, ożywionym niezłomną wolą [...] Surowość była najwybitniejszą cechą tych mebli, dużych, ciężkich, z ogromną przewagą kloców drzewa, o chudo wysłanym siedzeniu, zbudowanych z samych linii prostych, bez jednej falistości, bez jednego wygięcia.
Anegdot, zwłaszcza dotyczących artystów, jest tam znacznie więcej - Boy chce w ten sposób przedstawić czytelnikom prawdziwy obraz ich życia, nie tylko ten ugładzony przez legendę dziedzictwa narodowego. Również w przypadku twórców, których autor nie znał osobiście, m.in. Mickiewicza, pragnie pokazać ich życie takim, jakie było naprawdę, ze wszystkimi mniej i bardziej chlubnymi aspektami. Zdjąć ich z piedestału, uczynić przystępnymi dla mas.
"Reflektorem w mrok" jest tylko bardzo małym wycinkiem z twórczości Boya-felietonisty, nieco już dziś zapomnianej. Mimo upływu ponad osiemdziesięciu lat od napisania tych szkiców, wciąż zachwycają one lekkością języka i trafnością spostrzeżeń. Nie mam wątpliwości, że autor w większości przypadków osiągnął to, co zamierzał - zachował dla potomnych obraz międzywojennej Polski, ludzi, miejsc i obyczajów. Uważam, że naprawdę warto poznać te felietony, zarówno dla wiedzy jaką możemy zdobyć, jak i po prostu dla samej przyjemności ich czytania.